niedziela, 27 października 2013

IV.

Kolejny wiosenny poranek. Kobietę obudził piękny zapach.
Otworzyła oczy i zobaczyła siedzącego obok Mike'a z przepysznym śniadaniem. Gdy go ujrzała, na jej twarzy od razu pojawił się piękny uśmiech, który niesamowicie podobał się chłopakowi.
Cześć śpiochu, jak się czujesz? powiedział uradowany mężczyzna.
Cześć! Świetnie, kiedy widzę to wszystko. Jak ci się u mnie spało? rzekła, patrząc z uśmiechem na tacę.
Bardzo dobrze. Wstałem wcześniej, żeby zrobić ci śniadanie do łóżka puścił oczko do przyjaciółki.
Kurczę, niezmiernie mi miło. Chyba musisz częściej u mnie nocować zaśmiała się perliście.
Dobra koniec gadania, wcinaj to śniadanie – odpowiedział, dając Hanie kawałek świeżej bułki z twarożkiem prosto do buzi .
Dziewczyna szybko zjadła. Nie chciało jej się jeszcze wstawać z łóżka. Leżeli więc razem rozmawiając, wspominając dawne lata.
Czas pędził jednak nieubłaganie.
Czas wstawać, już późno. Jeszcze muszę posprzątać dom.
Mogę ci pomóc, a dopiero potem wyruszyć.
Nie, no co ty. Dam radę sama. Ty idź, bo musisz się jeszcze przygotować do wyjazdu.
Dobrze, niech ci będzie. Chociaż pozmywam po śniadaniu i ogarnę kuchnię?
W porządku, rób sobie tam, a ja skocze do łazienki obdarzyła go słodkim buziakiem i popędziła na poranną toaletę.
Dziewczyna wzięła prysznic, ubrała się, przygotowała sprzęt do sprzątania. Zeszła na dół. W kuchni było już czysto, lecz po Mike'u ani śladu. Na blacie dostrzegła karteczkę. Otworzyła ją i przeczytała :
Kochana !
Przepraszam bardzo, że się nie pożegnałem, ale nie znoszę się z Tobą żegnać. Dziękuję za nocleg i za poranną rozmowę. Życzę Ci miłego dnia i tygodnia. Mam nadzieję, że szybko się zobaczymy, bo na pewno będę bardzo tęsknił! Buziaczki,
 Mike

Dziewczyna zaniemówiła. Zawsze normalnie się z nią żegnał. Nie rozumie, dlaczego tym razem postąpił inaczej. Zamyślona włączyła swoją ulubioną płytę. Poszła na górę i zaczęła sprzątać. Gdy skończyła, wstawiła pranie. Wróciła na dół, do kuchni i zaczęła przygotowywać obiad. Kochała wymyślać nowe przepisy, chociaż zazwyczaj robiła to tylko dla siebie. Jednak nie zniechęcało to jej.  Skończyła, zjadła i posprzątała. Kiedy rozwieszała pranie w suszarni, dobiegł ją dzwonek telefonu. Pobiegła do sypialni, by odebrać telefon.
Cześć Hana, z tej strony Max. Jesteś dziś bardzo zajęta?
Witam. Właśnie kończę porządki i za chwilkę będę wolna. Czemu pytasz? odparowała zdziwiona telefonem dziewczyna.
To dobrze, bo właśnie chciałem cię gdzieś wyciągnąć powiedział radośnie.
Wiesz co, musiałbyś poczekać z godzinę. Może chwilę dłużej. 
Nie ma sprawy! Zaczekam. Będę o szesnastej, pasuje?
W porządku, a mogę wiedzieć gdzie mnie porywasz?
Powiem tylko, żebyś nie ubierała szpilek, bo to będzie spacer.
Dobrze, to do zobaczenia!
Pa.
Dość zaskoczona telefonem poszła powiesić pranie. Gdy już to zrobiła, ubrała spódniczkę, do której włożyła luźniejszą koszulkę. Spięła włosy w koka i założyła swoje ulubione czarne trampki oraz miętowy sweterek. Ubrana była tak, jak lubi najbardziej. Lecz na co dzień tak nie chodzi, gdyż obowiązuje ją biurowy uniform. Dziś nawet nie nałożyła makijażu.
Na dworze było dość ciepło, jak na wiosnę przystało. Wyszykowana szybciej dziewczyna usiadła i zaczęła rozmyślać. Było za pięć czwarta, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Poszła otworzyć.
Jejku, jak ty ładnie dziś wyglądasz! Inaczej niż zwykle powiedział pozytywnie zdziwiony Max.
Dziękuję odpowiedziała wesoło dziewczyna.
To co, idziemy? rzekł, zachwycony pięknym uśmiechem Hany. Zabieraj rzeczy i lecimy.
To wejdź, ja skoczę po torbę pobiegła do garderoby, chwytając, co trzeba. Po chwili już była przy mężczyźnie. Już. Możemy iść.
Zamknęła drzwi frontowe i ruszyła za kolegą do samochodu. Pojechali. W niedługim czasie dotarli do jakiegoś małego miasteczka. Chłopak otworzył Hanie drzwi i poszli.
Wkroczyli do pięknego parku. Dziewczyna nigdy chyba jeszcze nie była w tak pięknym miejscu. Było tam dość dużo osób, najwięcej młodych par. Hana rozmyślała, dlaczego ją tu przywiózł.
Pewnie się zastanawiasz, dlaczego cię tu przywiozłem? zapytał, jakby czytając jej w myślach.
Owszem, ciągle nad tym dumam.
Otóż przywiozłem cię, bo jest to szalenie śliczne miejsce i pomyślałem, że zabiorę cię tutaj  i pokażę, jak tu jest. Szczególnie, że oboje mamy wolny czas. Jeśli nie chcesz, mogę cię w każdej chwili odwieźć.
O nie, za bardzo mi się tu podoba. To co, ruszamy? zapytała uśmiechnięta.
Masz śliczny uśmiech i te rumieńce! Jasne, jeśli tylko chcesz, ruszamy wziął ją pod rękę i poszli.
Przespacerowali się po wszystkich alejkach. Przyjrzeli się wszystkiemu dokładnie, rzucali kaczkom chleb. Świetnie się razem bawili. Uśmiech malował się na ich twarzach przez cały czas. Nie było momentu, żeby nic nie mówili. Gdy już wszystko zwiedzili, wrócili się do stawu i usiedli na pobliskiej ławeczce. Siedzieli tam bardzo długo, dochodziła już dwudziesta pierwsza, robiło się coraz zimniej. Kobiecie przeszedł dreszczyk i lekko się wzdrygnęła.
Zimno ci? zapytał zmartwiony Max.
Tak. Troszkę się chłodno robi spojrzała mu prosto w oczy. Dosłownie w chwilę po tych słowach, już  była owinięta jego marynarką wraz z ramionami.
Lepiej? wtulał się w nią.
O wiele!
Siedzieli i rozmawiali tak w tuleni przez kolejne trzydzieści minut.
Może pojedziemy gdzieś na kolacje? zapytał mężczyzna.
Wiesz co, Max, ja chyba jestem już zmęczona. Odwieź mnie do domu. Przepraszam, może następnym razem powiedziała wykończona całym dniem. I tak przecież jutro się widzimy, nie?
Jasne, nie nalegam dał jej buziaka w czoło, złapał za rękę i poszli.
Doszli do samochodu i pojechali. Gdy dotarli na miejsce, mężczyzna otworzył jej drzwi i zaprowadził ją pod samo wejście do domu.
Dziękuję ci bardzo za ten miły dzień. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Było naprawdę super! wyjęła klucze i wsadziła do zamka.
Ja również dziękuję, że dałaś się wyciągnąć. Cieszę się, że ci się podobało przytulił ją mocno do siebie. Popatrzył w jej piękne, błękitne oczy i nie mógł się oprzeć, pocałował ją.
Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, lecz szybko się odsunęła.
To chyba troszkę za szybko, ale dziękuję. Nie bądź zły otworzyła drzwi i weszła za próg do zobaczenia jutro pomachała mu i zamknęła drzwi.
Zdjęła buty w przedpokoju i poszła od razu do łazienki. Przebrała się w piżamkę i wskoczyła do łóżka. Nie mogła zasnąć, bo ciągle myślała o tym, co między nimi zaszło. Czy coś zaiskrzyło? Po długich przemyśleniach, zasnęła zmęczona wydarzeniami mijającego dnia.

środa, 16 października 2013

III

Trzask zamykanych drzwi sprowadził Hanę z powrotem na ziemię.  Bardzo się zdziwiła, a zarazem bardzo ucieszyła niespodziewaną wizytą Maxa. Nie sądziła, iż tak szybko się spotkają. Witając go  serdecznym uściskiem uzewnętrzniła swój entuzjazm.
Betty, zdenerwowana rozkojarzonym kolegą, zaczęła rozpakowywać rzeczy, które przywiozła na "babski" wieczór.
Hana, może nas przedstawisz – powiedział zdenerwowany Mike, podchodząc do przyjaciółki.
Jasne, właśnie miałam to zrobić. Max to jest mój przyjaciel, Mike  rzekła wskazując na postawnego mężczyznę.
Cześć, skąd się znacie? zapytał nowo poznanego kolegi Hany.
Tak się składa, że pracujemy w jednym dziale – odpowiedział uśmiechnięty Max.
To wy sobie tutaj pogadajcie, a ja pójdę pomóc Betty, bo chyba szuka czegoś w kuchni mruknęła Hana.
Mężczyźni rozmawiali, a raczej Mike prowadził przesłuchanie. Usiedli na kanapie. Wszyscy pootwierali sobie piwo i zaczęli grać na PS3. Świetnie się bawili. Tylko od czasu do czasu, ktoś wychodził po nową dawkę alkoholu lub kolejną paczkę chipsów. Gdy dochodziła godzina dwudziesta trzecia, Hana stwierdziła, iż przyrządzi coś ciepłego do jedzenia.
Może Ci pomogę? zagadnął Max.
Jasne, zapraszam! powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
Mike grał z dziewczynami w karty, co rusz zerkając w stronę kuchni tęsknym wzrokiem. Minęło pół godziny, przyszykowali razem stół i podali kolację. Jeśli można tak nazwać posiłek spożywany o tej godzinie. Hana nigdy nie jadała po dwudziestej, zawsze starała się przekąsić coś wcześniej. Kiedy  zasiedli do stołu, Betty wciąż nie opuszczała Mika. Siedzieli koło siebie, a na przeciwko nich Hana z Maxem. Po spałaszowaniu pysznej zapiekanki, wrócili do mało fascynującej gry. Wkrótce potem Iza stwierdziła, że będzie się już zbierać.
Może chcecie zostać na noc, mam duży dom. Wszyscy się zmieścimy zaproponowała Hana.
Chętnie bym została, ale rano muszę jechać. Może następnym razem odpowiedziała zmęczona Iza To co, Betty, zbieramy się.
Jasne już się ubieram odpowiedziała dziewczyna. Mike może nas odwieziesz?
Jeśli chcecie odpowiedział, a na jego twarz natychmiast wpełzł grymas zniesmaczenia.  To wy się szykujcie. Hana, mogę na słówko? wszyscy skierowali wzrok na mężczyznę.
Jasne, idę odpowiedziała zdziwiona dziewczyna.
Chciałem się tylko pożegnać, bo przez jakiś czas nie będziemy się widzieć.
No tak, zapomniałam, że już wyjeżdżasz… Kiedy wracasz? zapytała zasmucona.
Nie wiem, najprawdopodobniej za tydzień. Mam coś dla Ciebie, ale w samochodzie. Mógłbym wpaść na chwilę, gdy odwiozę dziewczyny?
Pewnie, wpadaj. Tylko żebym nie zasnęła odpowiedziała dziewczyna.
Pośpieszę się rzekł. Przytulił ją na pożegnanie i krzyknął:
To co, dziewczyny, jedziemy?
Tak, czekamy zaśpiewały chórkiem.
I wyruszyli. Hana została sam na sam z Maxem.
  Może pomogę ci w sprzątaniu? zapytał mężczyzna.
  Jeśli możesz odpowiedziała, nieco zmęczona.
Zabrali się do roboty. Kilka razy ich spojrzenia spotykały się, gdzieś ponad stołem. Wyglądało to bardzo romantycznie.
W końcu ogarnęli cały ten bałagan i Hana ułożyła się na kanapie, kładąc nogi na stoliczek.
To ja już pójdę. Oboje jesteśmy zmęczeni. Ale widzimy się także jutro, prawda? – spytał Max.
Dobrze, do jutra. Miłej nocy – na w pół żywa Hana przytuliła mężczyznę na pożegnanie.
W tej samej chwili do domu wkroczył Mike. Dziewczyna natychmiast odskoczyła od Maxa, jak gdyby robiła coś złego.
— Ja uciekam, cześć wam – pomachał i wyszedł.
  Przepraszam, ale chyba zaraz zasnę mruknęła Hana.
Mogę z Tobą zostać.
Jeśli chcesz zostać, pokój na przeciwko jest wolny.
Dobrze, ale teraz proszę, to dla ciebie podał dziewczynie torebeczkę, w której znajdowało się pudełeczko. A w nim piękna broszka.
  Jejku jaka śliczna, chyba nie mogę tego przyjąć. Na pewno była droga.
Hana od razu się przebudziła widząc, co znajduje się w środku.
Nawet mi nie rób przykrości. Masz ją przyjąć. Bez gadania. To broszka mojej mamy. Powiedziała, żebym podarował ją w przyszłości komuś bardzo mi bliskiemu.
Ale może dasz ją swojej przyszłej żonie. Ja chyba na nią nie zasługuje... wyjąkała nadal zaskoczona dziewczyna.
Jesteś dla mnie kimś ważnym i chyba nikt nie będzie mi bliższy, niż ty! uśmiech i zdziwienie, które malowało się na twarzy brunetki było dla niego bezcenne. Teraz zmieńmy temat, coś cię łączy z tym Maxem?
  Dziękuję ci bardzo! Nie, to zwykły kolega z pracy. Tylko jutro idę z nim na obiad. potrzebuje pomocy przy dokumentach. A jak tam z Betty?
A jak ma być, przecież dobrze wiesz, że za nią nie przepadam! powiedział rozzłoszczony.
Ale jesteś słodki, kiedy się tak denerwujesz rozbawiona dziewczyna "potargała" jego policzek.
Miło gawędząc przez resztę późnego wieczoru,  brunetka zasnęła na kolanach przyjaciela. Uważnie ją obserwował, zakładając zagubione kosmyki włosów za uszy. Gdy już było naprawdę późno, wziął ją na ręce i zaniósł na górę do jej łóżka. Następnie skierował się do pokoju na przeciw i odpłynął do krainy snów z radością w sercu.

sobota, 12 października 2013

II.

Kolejny, ponury poranek. To właśnie dziś mijał okrągły rok od śmierci jej rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym.Wracali nocą do domu, niestety mieli mało szczęścia bo wjechał w nich pijany kierowca...
Smutna kobieta wyszykowała się wcześniej i pojechała na cmentarz. Dopiero stamtąd zadzwoniła do przyjaciela i spytała, czy mógłby ją podwieźć do pracy. Mike natychmiast się zgodził i przybył dokładnie o tej porze, co zwykle. Dziewczyna siedząc przed grobem płakała i mówiła do rodziców, choć nie do końca wierzyła, że ją słyszą. Mimo wszystko, bardzo chciała z nimi porozmawiać. Strasznie za nimi tęskniła… 
Gdy zauważyła, że Mike zmierza w jej stronę ze zniczem i kwiatami, otarła łzy i przykleiła uśmiech na twarz. 
 Cześć Hana, jak się masz? – widząc zapłakaną i rozmazaną przyjaciółkę, podszedł i mocna ją przytulił. 
Cześć, jak widać nie najlepiej – powiedziała, odwzajemniając uścisk. Chciałabym, by byli teraz ze mną...  
Rozumiem, jak się czujesz. Sam też to przeżywałem... 
Usiedli na ławeczce w milczeniu. Dziewczynie nadal ciekły łzy po policzkach.  
Może zadzwonisz i weźmiesz dzisiaj wolne – powiedział zmartwiony Mike. 
Nie, spokojnie. Muszę coś robić, żeby ciągle nie płakać. Wiem, że i tak będę o tym wszystkim myślała, ale nie mogę siedzieć bezczynnie w domu —  wyszeptała, kładąc głowę na ramieniu chłopaka. — Dziękuję za troskę. Jestem Ci naprawdę wdzięczna pocałowała go w policzek.  
To chodźmy, bo się spóźnisz rzekł biorąc dziewczynę pod rękę. 
Skierowali się w stronę samochodu. 
—  A ty dziś nie idziesz do redakcji?  
Nie, dziś się przygotowuję. Zapomniałem ci powiedzieć, że wyjeżdżam na tydzień w delegację zasmucony popatrzył na dziewczynę.  
W ten weekend też cię nie będzie? 
  Jeszcze jutro będę, ale w niedzielę z rana muszę jechać. 
 Jeśli nie będziesz miał czasu po mnie dziś podjechać, to nie rób tego. Wrócę busem.  Po drodze wpadnę tutaj jeszcze raz powiedziała, patrząc jak Mike zamyka jej drzwi.  
Myślę, że cię odbiorę, tylko trochę później. Co ty na to? 
W porządku. Dziękuję szczerze się uśmiechnęła. 
Jechali w stronę pracy Hany. Tym razem jednak w ciszy. Dziewczyna ciągle patrzyła za okno, a on nie chciał jej przeszkadzać. Wiedział bowiem, że w ciszy znajduje ukojenie. Gdy Hana zobaczyła, że powoli dojeżdżają, wyjęła z torby kosmetyczkę i zaczęła poprawiać makijaż. W końcu znaleźli się na miejscu.  
Do zobaczenia później wysiadła, dając chłopakowi buziaka. 
Do widzenia, trzymaj się jakoś! 
Brunetka wyszła, a Mike wrócił do domu. Spakował torbę. Następnie pojechał na zakupy. Kupił coś dla Hany. Po powrocie, zaczął pisać artykuł. Tymczasem Hana, korzystając z przerwy na lunch,  rozmawiała z kolegą z korporacji. 
Hana chciałem zapytać, czy nie poszłabyś ze mną w sobotę na obiad, bo chciałbym omówić kilka spraw z tymi papierami.
Chętnie — odpowiedziała, szybko dodając tylko, że mój przyjaciel akurat w niedziele rano wyjeżdża i chciałam w sobotę z nim gdzieś wyskoczyć. Może spotkamy się w niedziele na obiedzie? Zapraszam do siebie, coś upichcę – powiedziała uśmiechnięta.
  Jeżeli tobie tak wygodniej, to nie ma sprawy. A szczególnie, gdy krążą plotki, że świetnie gotujesz!  roześmiał się mężczyzna.  
Masz rację, to tylko plotki – rzekła, siadając przy stoliku.
Rozmawiali do końca przerwy. Umówili się na dokładną godzinę i dogadali, co będzie na obiad. 
Po pracy, Hana przed wejściem żegnała się z koleżankami. Zaraz za nią wyszedł Max i widząc, że dziewczyna zmierza na przystanek, krzyknął:  
Hana! Gdzie jedziesz?  
Na cmentarz – odpowiedziała, odwracając się. Czemu pytasz? 
Bo akurat jadę w tamtą stronę, może cię podrzucić?  
Dziękuję, nie trzeba. Pojadę busem.  
Oj nie marudź, tylko wsiadaj – nalegał mężczyzna. 
Kobieta dała za wygraną. Podwiózł ją pod sam cmentarz. Na pożegnanie, pomachała mu radośnie.
Poszła na grób rodziców. Siedziała tam już ponad godzinę myśląc, co by było, gdyby oni teraz żyli, czuwaliby, jaki pełny byłby dom...
Zadzwoniła do Mika, upewniając się, czy przyjedzie. Chłopak przyjechał w przeciągu dziesięciu minut. Odwiózł ją do domu.  
Przyjdziesz wieczorem, obejrzymy jakiś film albo w coś pogramy?  
Jeśli tylko masz ochotę – rzekł, puszczając oczko.  
To wpadnij za godzinę. Wszystko ogarnę, zrobię coś na kolację... 
Dobrze, przyjadę – machnął i puścił buziaka. 
Brunetka weszła do domu, wzięła prysznic, przebrała się w swoje ukochane dresy, na które mówiła podomki. Zrobiła coś na kolację, wyłożyła na stoliczek obok kanapy wszystkie możliwe gry. Zadzwoniła do przyjaciółek, żeby niedługo wpadły. 
Kiedy mężczyzna przyjechał, zjedli razem kolację, a potem posprzątali. Podobnie, jak uprzedniego dnia.
 Nagle zadzwonił dzwonek. 
 Spodziewasz się kogoś? – zapytał zdziwiony Mike.   
Zaprosiłam kilka koleżanek – zaśmiała się, myśląc o swoim planie.  
Nie mów, że przyjdzie Betty... - powiedział, wywracając oczyma.
Oczywiście i ktoś jeszcze.  
Chyba sobie żartujesz – stwierdził strasznie zły i jednocześnie bardzo zdziwiony. Wiedział, że podoba się Betty, a osobiście jej nie trawił.  
Czy wyglądam, jakbym żartowała? Przynajmniej nie będzie nam się nudziło otworzyła drzwi Cześć dziewczyny! mówiąc to, dopiero się zorientowała, że stoi tam jej kolega z pracy - Max.
Co ty tutaj robisz?  
A nie mogę? Iza wspomniała, że jedzie do ciebie, pomyślałem więc, że się zabiorę. Ale jeśli ci przeszkadzam, to wracam do domu mruknął zdezorientowany Max. 
Nie, no co ty! Wchodź, będzie dobra zabawa —  powiedziała, tuląc go na przywitanie. 
Stojący w kuchni Mike bacznie się przyglądał całej tej sytuacji, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co opowiadała Betty. 
—  Halo, Mike, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – powiedziała kobieta, widząc, że chłopak jej nie zauważa…
Ten jednak nie zaprzątał sobie nią głowy, przed oczami wciąż miał uśmiechniętą Hanę, witającą nieznajomego mężczyznę.

poniedziałek, 7 października 2013

I.

Był piękny poranek. 
Hana - piękna, młoda i szalona kobieta. Bardzo spontaniczna, pewna siebie i utalentowana. Jak co rano, wyszła na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Na werandzie panował niesamowity spokój. Do uszu napływał tylko cudowny świergot ptaków. Wracając z powrotem do domku, skierowała się prosto do wielkiej kuchni, w której kochała spędzać czas. 
Włączyła radio i zaczęła robić śniadanie. Mieszkała samotnie w wielkim domku na obrzeżach miasta, z dużą werandą. Dom był jej marzeniem. A spełniła je przy niewielkiej pomocy rodziców. Zmarli rok temu. Wtedy została całkiem sama. 
Po śniadaniu wzięła szybki prysznic i ubrała swoją ulubioną, obcisłą, czerwoną sukienkę oraz czarne szpilki. Pracowała w korporacji, po godzinach spotykała się ze znajomymi. Do pracy codziennie podwoził ją najlepszy przyjaciel, Mike. Znali się z Haną od 15 lat i traktowali jak rodzeństwo. O siódmej trzydzieści już na nią czekał. Gotowa dziewczyna wyszła punktualnie i wsiadła do auta. 
— Cześć Mike, jak się masz?
— Witam ślicznotkę. Świetnie, a ty jak tam? 
— A w porządku. Pięknie dziś. Widzimy się w południe? 
— Oczywiście, jak zawsze! Może zjemy dziś razem lunch? Wpadnę o trzynastej. Pasuje? 
— Świetny pomysł. Gdzie się wybierzemy? 
— Zobaczysz. 
— Już nie mogę się doczekać! 
Jak zawsze przyjaciołom rozmowa się kleiła i zanim się obejrzeli, Hana musiała już wysiadać. Pożegnała go buziakiem w policzek i pośpieszyła do pracy. Czas leciał dość wolno, jak to w korporacji. Mike z kolei był dziennikarzem. Miał swoją rubrykę w miejskiej gazecie. To bardzo ambitny i jednocześnie zalatany człowiek. 
Gdy wybiła godzina trzynasta, przyjaciel czekał na nią pod wieżowcem, w którym pracowała. Kobieta spóźniła się pięć minut. Mężczyzna ucieszył się na jej widok. Wsiadła do auta i pojechali. Dotarli na miejsce 20 minut później. 
— To tutaj, poczekaj chwilę — powiedział i wybiegł otworzyć jej drzwi. 
— O dziękuję ci bardzo, to miło z twojej strony. 
Szedł przed nią otwierając każde kolejne drzwi. Zdjął żakiet i podsunął przyjaciółce krzesełko. Zachowywał się, jak prawdziwy dżentelmen. Szczerze mówiąc, robił to bardzo rzadko. 
— Jadłaś kiedyś sushi? 
— Nigdy. Skąd wiedziałeś, że chciałabym spróbować? 
— Pewnie nie pamiętasz, ale kiedyś o tym wspomniałaś. Kiedy dowiedziałem się, że otworzyli tę restaurację, od razu o tobie pomyślałem! 
— Naprawdę bardzo mi miło! Dziękuję. 
— Przyjemność po mojej stronie! — powiedział zadowolony Mike. — Pozwolisz, że ci coś wybiorę? 
— Jasne zdaję się na ciebie! 
Mike złożył zamówienie. Czekali na danie, rozmawiając. Gdy przyniesiono obiad, zjedli z apetytem. — Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś! — powiedziała zadowolona Hana. 
— Nie ma za co. Możemy częściej tu wpadać, jeśli tylko będziesz chciała — powiedział. 
Widząc radość kobiety, sam się rozpogodził. Często myślał o jej uśmiechu. Był niesamowity. 
— Chętnie będę tu z tobą wpadać! 
Wsiadając do auta Mike zamknął jej drzwi i ruszyli z powrotem do rzeczywistości. Wysiadając, dziewczyna umówiła się z nim na szesnastą trzydzieści, aby odwiózł ją do domu.
Przyjechał o szesnastej trzydzieści. Kobieta natomiast wyszła o siedemnastej dwadzieścia. Długo musiał czekać i Hanie było strasznie przykro.  
Mike, przepraszam, przedłużyło się. Szef kazał mi zrobić jeszcze parę rzeczy koniecznie na dzisiaj…  
Spokojnie, nie masz za co przepraszać, przynajmniej znalazłem nowy temat na następny artykuł! 
Naprawdę, strasznie mi przykro!  
Koniec tego gadania. Już jesteś, to jedziemy.  
No dobrze, ale za to dasz się namówić na kolację?  
Zgadzam się, nie musisz mnie wcale namawiać.
To świetnie, tylko najpierw musimy pojechać na małe zakupy, bo mam pustą lodówkę!  
No to jedziemy. 
Pojechali na zakupy i wrócili spokojnie do domku Hany.  
Ty się rozgość, a ja pobiegnę się przebrać pobiegła na górę i włożyła swoje ulubione dresy.  To zaczynamy coś pichcić?  
Jasne, tylko mów, co mam robić. 
Kobieta zleciła mu parę zadań. Wspólnie śpiewali ulubione piosenki, które leciały w radiu. Nawet  trochę potańczyli. Pół godziny przed podaniem do stołu, Hana pobiegła wziąć szybki prysznic i zmieniła dresy na zwiewną sukienkę. Zeszła na dół i przygotowała na werandzie stół. Położyła talerze i sztućce.  
Napijesz się może wina? Tak się składa, że jakieś mam w lodówce.  
Chętnie. 
Postawiła lampki do czerwonego wina, wyjęła zimne wino z lodówki, które postawiła obok. Po trzydziestu minutach, usiedli do stołu.  
Mówiłem ci już, że świetnie gotujesz? – spytał Mike.  
Setki razy – powiedziała uśmiechnięta Hana.  
To pewnie powiem jeszcze nie raz.  
A ja za każdym będę ci słodko dziękować. 
Po kolacji ona zmywała naczynia, a on je wycierał i układał na miejsce. Patrząc na nich z boku widać było niesamowicie zgranych i dobrze dogadujących się ludzi. Szybko im poszło.  
Ja już pójdę bo nawet nie zauważyłem, jak ten czas szybko minął — rzekł Mike.  
— Rzeczywiście, ja też nie zwróciłam na to uwagi - przytaknęła Hana.  
Dziękuję za pyszną kolację. Widzimy się rano?  
Oczywiście.
To do zobaczenia piękna!  
Pa braciszku! powiedziała i pocałowała go w policzek. 
Spojrzeniem odprowadziła mężczyznę do samochodu. Pomachała mu na do widzenia. Zmęczona poszła do łóżka i zasnęła zaraz po przyłożeniu głowy do poduszki.