Kolejny wiosenny poranek. Kobietę obudził
piękny zapach.
Otworzyła oczy i zobaczyła siedzącego obok Mike'a z przepysznym śniadaniem. Gdy go ujrzała, na jej twarzy od razu pojawił się piękny uśmiech, który niesamowicie podobał się chłopakowi.
— Cześć śpiochu, jak się czujesz? — powiedział uradowany mężczyzna.
— Cześć! Świetnie, kiedy widzę to wszystko. Jak ci się u mnie spało? — rzekła, patrząc z uśmiechem na tacę.
— Bardzo dobrze. Wstałem wcześniej, żeby zrobić ci śniadanie do łóżka — puścił oczko do przyjaciółki.
— Kurczę, niezmiernie mi miło. Chyba musisz częściej u mnie nocować — zaśmiała się perliście.
— Dobra koniec gadania, wcinaj to śniadanie – odpowiedział, dając Hanie kawałek świeżej bułki z twarożkiem prosto do buzi .
Dziewczyna szybko zjadła. Nie chciało jej się jeszcze wstawać z łóżka. Leżeli więc razem rozmawiając, wspominając dawne lata.
Czas pędził jednak nieubłaganie.
— Czas wstawać, już późno. Jeszcze muszę posprzątać dom.
— Mogę ci pomóc, a dopiero potem wyruszyć.
— Nie, no co ty. Dam radę sama. Ty idź, bo musisz się jeszcze przygotować do wyjazdu.
— Dobrze, niech ci będzie. Chociaż pozmywam po śniadaniu i ogarnę kuchnię?
— W porządku, rób sobie tam, a ja skocze do łazienki — obdarzyła go słodkim buziakiem i popędziła na poranną toaletę.
Dziewczyna wzięła prysznic, ubrała się, przygotowała sprzęt do sprzątania. Zeszła na dół. W kuchni było już czysto, lecz po Mike'u ani śladu. Na blacie dostrzegła karteczkę. Otworzyła ją i przeczytała :
Otworzyła oczy i zobaczyła siedzącego obok Mike'a z przepysznym śniadaniem. Gdy go ujrzała, na jej twarzy od razu pojawił się piękny uśmiech, który niesamowicie podobał się chłopakowi.
— Cześć śpiochu, jak się czujesz? — powiedział uradowany mężczyzna.
— Cześć! Świetnie, kiedy widzę to wszystko. Jak ci się u mnie spało? — rzekła, patrząc z uśmiechem na tacę.
— Bardzo dobrze. Wstałem wcześniej, żeby zrobić ci śniadanie do łóżka — puścił oczko do przyjaciółki.
— Kurczę, niezmiernie mi miło. Chyba musisz częściej u mnie nocować — zaśmiała się perliście.
— Dobra koniec gadania, wcinaj to śniadanie – odpowiedział, dając Hanie kawałek świeżej bułki z twarożkiem prosto do buzi .
Dziewczyna szybko zjadła. Nie chciało jej się jeszcze wstawać z łóżka. Leżeli więc razem rozmawiając, wspominając dawne lata.
Czas pędził jednak nieubłaganie.
— Czas wstawać, już późno. Jeszcze muszę posprzątać dom.
— Mogę ci pomóc, a dopiero potem wyruszyć.
— Nie, no co ty. Dam radę sama. Ty idź, bo musisz się jeszcze przygotować do wyjazdu.
— Dobrze, niech ci będzie. Chociaż pozmywam po śniadaniu i ogarnę kuchnię?
— W porządku, rób sobie tam, a ja skocze do łazienki — obdarzyła go słodkim buziakiem i popędziła na poranną toaletę.
Dziewczyna wzięła prysznic, ubrała się, przygotowała sprzęt do sprzątania. Zeszła na dół. W kuchni było już czysto, lecz po Mike'u ani śladu. Na blacie dostrzegła karteczkę. Otworzyła ją i przeczytała :
Kochana !
Przepraszam bardzo, że
się nie pożegnałem, ale nie znoszę się z Tobą żegnać. Dziękuję za nocleg i za
poranną rozmowę. Życzę Ci miłego dnia i tygodnia. Mam nadzieję, że szybko się
zobaczymy, bo na pewno będę bardzo tęsknił! Buziaczki,
Mike
Dziewczyna zaniemówiła. Zawsze normalnie się z nią żegnał. Nie rozumie, dlaczego tym razem postąpił inaczej. Zamyślona włączyła swoją
ulubioną płytę. Poszła na górę i zaczęła sprzątać. Gdy skończyła, wstawiła pranie. Wróciła na
dół, do kuchni i zaczęła przygotowywać obiad. Kochała wymyślać nowe przepisy, chociaż
zazwyczaj robiła to tylko dla siebie. Jednak nie zniechęcało to jej. Skończyła,
zjadła i posprzątała. Kiedy rozwieszała pranie w suszarni, dobiegł ją dzwonek telefonu. Pobiegła do sypialni, by odebrać telefon.
— Cześć Hana, z tej strony Max. Jesteś dziś bardzo zajęta?
— Witam. Właśnie kończę porządki i za chwilkę będę wolna. Czemu pytasz? — odparowała zdziwiona telefonem dziewczyna.
— To dobrze, bo właśnie chciałem cię gdzieś wyciągnąć — powiedział radośnie.
— Wiesz co, musiałbyś poczekać z godzinę. Może chwilę dłużej.
— Nie ma sprawy! Zaczekam. Będę o szesnastej, pasuje?
— W porządku, a mogę wiedzieć gdzie mnie porywasz?
— Powiem tylko, żebyś nie ubierała szpilek, bo to będzie spacer.
— Dobrze, to do zobaczenia!
— Pa.
Dość zaskoczona telefonem poszła powiesić pranie. Gdy już to zrobiła, ubrała spódniczkę, do której włożyła luźniejszą koszulkę. Spięła włosy w koka i założyła swoje ulubione czarne trampki oraz miętowy sweterek. Ubrana była tak, jak lubi najbardziej. Lecz na co dzień tak nie chodzi, gdyż obowiązuje ją biurowy uniform. Dziś nawet nie nałożyła makijażu.
Na dworze było dość ciepło, jak na wiosnę przystało. Wyszykowana szybciej dziewczyna usiadła i zaczęła rozmyślać. Było za pięć czwarta, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Poszła otworzyć.
— Jejku, jak ty ładnie dziś wyglądasz! Inaczej niż zwykle — powiedział pozytywnie zdziwiony Max.
— Dziękuję — odpowiedziała wesoło dziewczyna.
— To co, idziemy? — rzekł, zachwycony pięknym uśmiechem Hany. — Zabieraj rzeczy i lecimy.
— To wejdź, ja skoczę po torbę — pobiegła do garderoby, chwytając, co trzeba. Po chwili już była przy mężczyźnie. — Już. Możemy iść.
Zamknęła drzwi frontowe i ruszyła za kolegą do samochodu. Pojechali. W niedługim czasie dotarli do jakiegoś małego miasteczka. Chłopak otworzył Hanie drzwi i poszli.
Wkroczyli do pięknego parku. Dziewczyna nigdy chyba jeszcze nie była w tak pięknym miejscu. Było tam dość dużo osób, najwięcej młodych par. Hana rozmyślała, dlaczego ją tu przywiózł.
— Pewnie się zastanawiasz, dlaczego cię tu przywiozłem? — zapytał, jakby czytając jej w myślach.
— Owszem, ciągle nad tym dumam.
— Otóż przywiozłem cię, bo jest to szalenie śliczne miejsce i pomyślałem, że zabiorę cię tutaj i pokażę, jak tu jest. Szczególnie, że oboje mamy wolny czas. Jeśli nie chcesz, mogę cię w każdej chwili odwieźć.
— O nie, za bardzo mi się tu podoba. To co, ruszamy? — zapytała uśmiechnięta.
— Masz śliczny uśmiech i te rumieńce! Jasne, jeśli tylko chcesz, ruszamy — wziął ją pod rękę i poszli.
Przespacerowali się po wszystkich alejkach. Przyjrzeli się wszystkiemu dokładnie, rzucali kaczkom chleb. Świetnie się razem bawili. Uśmiech malował się na ich twarzach przez cały czas. Nie było momentu, żeby nic nie mówili. Gdy już wszystko zwiedzili, wrócili się do stawu i usiedli na pobliskiej ławeczce. Siedzieli tam bardzo długo, dochodziła już dwudziesta pierwsza, robiło się coraz zimniej. Kobiecie przeszedł dreszczyk i lekko się wzdrygnęła.
— Zimno ci? — zapytał zmartwiony Max.
— Tak. Troszkę się chłodno robi — spojrzała mu prosto w oczy. Dosłownie w chwilę po tych słowach, już była owinięta jego marynarką wraz z ramionami.
— Lepiej? — wtulał się w nią.
— O wiele!
Siedzieli i rozmawiali tak w tuleni przez kolejne trzydzieści minut.
— Może pojedziemy gdzieś na kolacje? — zapytał mężczyzna.
— Wiesz co, Max, ja chyba jestem już zmęczona. Odwieź mnie do domu. Przepraszam, może następnym razem — powiedziała wykończona całym dniem. — I tak przecież jutro się widzimy, nie?
— Jasne, nie nalegam — dał jej buziaka w czoło, złapał za rękę i poszli.
Doszli do samochodu i pojechali. Gdy dotarli na miejsce, mężczyzna otworzył jej drzwi i zaprowadził ją pod samo wejście do domu.
— Dziękuję ci bardzo za ten miły dzień. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Było naprawdę super! — wyjęła klucze i wsadziła do zamka.
— Ja również dziękuję, że dałaś się wyciągnąć. Cieszę się, że ci się podobało — przytulił ją mocno do siebie. Popatrzył w jej piękne, błękitne oczy i nie mógł się oprzeć, pocałował ją.
Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, lecz szybko się odsunęła.
— To chyba troszkę za szybko, ale dziękuję. Nie bądź zły — otworzyła drzwi i weszła za próg — do zobaczenia jutro — pomachała mu i zamknęła drzwi.
Zdjęła buty w przedpokoju i poszła od razu do łazienki. Przebrała się w piżamkę i wskoczyła do łóżka. Nie mogła zasnąć, bo ciągle myślała o tym, co między nimi zaszło. Czy coś zaiskrzyło? Po długich przemyśleniach, zasnęła zmęczona wydarzeniami mijającego dnia.
— Cześć Hana, z tej strony Max. Jesteś dziś bardzo zajęta?
— Witam. Właśnie kończę porządki i za chwilkę będę wolna. Czemu pytasz? — odparowała zdziwiona telefonem dziewczyna.
— To dobrze, bo właśnie chciałem cię gdzieś wyciągnąć — powiedział radośnie.
— Wiesz co, musiałbyś poczekać z godzinę. Może chwilę dłużej.
— Nie ma sprawy! Zaczekam. Będę o szesnastej, pasuje?
— W porządku, a mogę wiedzieć gdzie mnie porywasz?
— Powiem tylko, żebyś nie ubierała szpilek, bo to będzie spacer.
— Dobrze, to do zobaczenia!
— Pa.
Dość zaskoczona telefonem poszła powiesić pranie. Gdy już to zrobiła, ubrała spódniczkę, do której włożyła luźniejszą koszulkę. Spięła włosy w koka i założyła swoje ulubione czarne trampki oraz miętowy sweterek. Ubrana była tak, jak lubi najbardziej. Lecz na co dzień tak nie chodzi, gdyż obowiązuje ją biurowy uniform. Dziś nawet nie nałożyła makijażu.
Na dworze było dość ciepło, jak na wiosnę przystało. Wyszykowana szybciej dziewczyna usiadła i zaczęła rozmyślać. Było za pięć czwarta, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Poszła otworzyć.
— Jejku, jak ty ładnie dziś wyglądasz! Inaczej niż zwykle — powiedział pozytywnie zdziwiony Max.
— Dziękuję — odpowiedziała wesoło dziewczyna.
— To co, idziemy? — rzekł, zachwycony pięknym uśmiechem Hany. — Zabieraj rzeczy i lecimy.
— To wejdź, ja skoczę po torbę — pobiegła do garderoby, chwytając, co trzeba. Po chwili już była przy mężczyźnie. — Już. Możemy iść.
Zamknęła drzwi frontowe i ruszyła za kolegą do samochodu. Pojechali. W niedługim czasie dotarli do jakiegoś małego miasteczka. Chłopak otworzył Hanie drzwi i poszli.
Wkroczyli do pięknego parku. Dziewczyna nigdy chyba jeszcze nie była w tak pięknym miejscu. Było tam dość dużo osób, najwięcej młodych par. Hana rozmyślała, dlaczego ją tu przywiózł.
— Pewnie się zastanawiasz, dlaczego cię tu przywiozłem? — zapytał, jakby czytając jej w myślach.
— Owszem, ciągle nad tym dumam.
— Otóż przywiozłem cię, bo jest to szalenie śliczne miejsce i pomyślałem, że zabiorę cię tutaj i pokażę, jak tu jest. Szczególnie, że oboje mamy wolny czas. Jeśli nie chcesz, mogę cię w każdej chwili odwieźć.
— O nie, za bardzo mi się tu podoba. To co, ruszamy? — zapytała uśmiechnięta.
— Masz śliczny uśmiech i te rumieńce! Jasne, jeśli tylko chcesz, ruszamy — wziął ją pod rękę i poszli.
Przespacerowali się po wszystkich alejkach. Przyjrzeli się wszystkiemu dokładnie, rzucali kaczkom chleb. Świetnie się razem bawili. Uśmiech malował się na ich twarzach przez cały czas. Nie było momentu, żeby nic nie mówili. Gdy już wszystko zwiedzili, wrócili się do stawu i usiedli na pobliskiej ławeczce. Siedzieli tam bardzo długo, dochodziła już dwudziesta pierwsza, robiło się coraz zimniej. Kobiecie przeszedł dreszczyk i lekko się wzdrygnęła.
— Zimno ci? — zapytał zmartwiony Max.
— Tak. Troszkę się chłodno robi — spojrzała mu prosto w oczy. Dosłownie w chwilę po tych słowach, już była owinięta jego marynarką wraz z ramionami.
— Lepiej? — wtulał się w nią.
— O wiele!
Siedzieli i rozmawiali tak w tuleni przez kolejne trzydzieści minut.
— Może pojedziemy gdzieś na kolacje? — zapytał mężczyzna.
— Wiesz co, Max, ja chyba jestem już zmęczona. Odwieź mnie do domu. Przepraszam, może następnym razem — powiedziała wykończona całym dniem. — I tak przecież jutro się widzimy, nie?
— Jasne, nie nalegam — dał jej buziaka w czoło, złapał za rękę i poszli.
Doszli do samochodu i pojechali. Gdy dotarli na miejsce, mężczyzna otworzył jej drzwi i zaprowadził ją pod samo wejście do domu.
— Dziękuję ci bardzo za ten miły dzień. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Było naprawdę super! — wyjęła klucze i wsadziła do zamka.
— Ja również dziękuję, że dałaś się wyciągnąć. Cieszę się, że ci się podobało — przytulił ją mocno do siebie. Popatrzył w jej piękne, błękitne oczy i nie mógł się oprzeć, pocałował ją.
Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, lecz szybko się odsunęła.
— To chyba troszkę za szybko, ale dziękuję. Nie bądź zły — otworzyła drzwi i weszła za próg — do zobaczenia jutro — pomachała mu i zamknęła drzwi.
Zdjęła buty w przedpokoju i poszła od razu do łazienki. Przebrała się w piżamkę i wskoczyła do łóżka. Nie mogła zasnąć, bo ciągle myślała o tym, co między nimi zaszło. Czy coś zaiskrzyło? Po długich przemyśleniach, zasnęła zmęczona wydarzeniami mijającego dnia.