piątek, 24 stycznia 2014

VIII.

Po tym, co Hana zaserwowała przyjacielowi, działo się między nimi dziwnie. On martwił się, co z nią będzie. Czy da sobie radę, kiedy ją straci... Nie dawało mu to spokoju. Było mu ciężko, chociaż wiedział, że nie chce jej zostawić samej na tym świecie. Najbardziej ze wszystkiego chciałby założyć z nią rodzinę i trwać przy brunetce do końca życia. Prawdopodobnie ona nie odwzajemniała jego uczuć, przecież robi to, bo jest jej najlepszym przyjacielem. Mężczyzna miał straszny mętlik w głowie, gdy ona w tym czasie przebywała w domu i szykowała swoje rzeczy na chwilowy pobyt w szpitalu. 
Chłopak bije się z myślami, co się z nimi stanie... Rozmawia z lekarzem, który mówi mu wszystkie najważniejsze kwestie.
- Musi Pan być dobrej myśli, zazwyczaj wszystko układa się po naszej myśli. Oczywiście jest jakiś procent, że coś będzie nie tak, ale trzeba myśleć pozytywnie. A poza tym, ma Pan naprawdę świetną dziewczynę. Niewiele jest takich, które by tak postąpiły!
- Dziękuję, ale to jest moja przyjaciółka. Jesteśmy ze sobą, jak rodzeństwo. Ona jest dla mnie naprawdę bardzo ważna. Nie chciałbym, żeby coś jej się stało. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył! Może pan na nią uważać?

- Będę robił, co w mojej mocy! - powiedział i wyszedł z sali Mike’go.
Minęły kolejne godziny, chłopak wtedy sobie pospał. Czekał na Hanę, lecz powieki same opadały. Piękna przyjaciółka przyszła przygotowana do porannej operacji. Siedziała przy jego łóżku i ciągle się zastanawiała‚ dlaczego tak naprawdę to robi. Co się z nią dzieje? Nigdy nie czuła się tak za kogoś odpowiedzialna. Zachowywała się i myślała jak jego żona. ‚Coś ze mną chyba jest nie tak’  - palnęła lekkomyślnie na głos, co obudziło Mike’a.
- Co się stało? Gdzie tyle byłaś? Długo tu siedzisz?- zapytał na wpół śpiący jeszcze chłopak.
- Nic się nie stało, a co się miało stać? Byłam w domu przygotować się na jutro, a przyjechałam jakieś 30 minut temu - uśmiechnęła się trochę na siłę, co z pewnością zauważył.
- Czemu mnie nie obudziłaś? Niepotrzebnie siedziałaś tyle sama... Powiedz co się dzieje? Jeśli chcesz zrezygnować, jeszcze masz czas. Na pewno zgłosi się ktoś inny - rzekł wycieńczony.
- Nigdy nie zrezygnuję! Chcę żebyś był, tym bardziej skoro coś się między nami chyba dzieje, ale nie potrafię tego nazwać... - Powiedziała nie zastanawiając się nad tym
- Nie rozumiem, co się dzieje? Możesz to opisać? - próbował coś z niej wyciągnąć. Żywił cichą nadzieję, że powie mu o swoim głębokim uczuciu. Tak się jednak nie stało.
Może dlatego, że sama nie była pewna co się z nią dzieje. Wszystko staje się tak szybko, że sama nad tym nie nadąża i nie wie co ma robić. Jej myśli przerywa lekarz, który właśnie po nią przyszedł.
- Zabieram panią na salę, trzeba przyjąć leki przed operacją.
- Będę mogła się jeszcze z nim zobaczyć?
- Tak późnym wieczorem pozwolę panią tu przywieźć.
- Dziękuję bardzo, już idę..
Mike pocałował przyjaciółkę w rękę, nim ją zabrała. Zniknęła za drzwiami. Czas leciał mu strasznie powoli. Wszystko się dłużyło i ciągle myślał, co Hana chciała mu powiedzieć przez  „chcę żebyś był, tym bardziej skoro coś się między nami chyba dzieje..." Nie miał pojęcia co o tym myśleć, był jednym słowem ZDOŁOWANY...
Tymczasem na sali, gdzie leżała brunetka panował niesamowity spokój. Ona również zastanawiała się, o co w tym wszystkim chodzi.. Nagle obok jej łóżka przywieziono młodą kobietę, mniej więcej w jej wieku, która również czekała na przeszczep, lub na oddanie organu. Zapoznały się i zaczęły rozmawiać o wszystkim i niczym. Naprawdę świetnie się dogadywały, jak na osoby, które się pierwszy raz spotkały. Przez spotkanie i rozmowę z Alice czas leciał szybko, gdy popatrzyła na zegarek było już bardzo późno. Wezwała pielęgniarkę, która szybko przybiegła. Powiedziała, że chciałaby się spotkać z Mike’m. Ta przyprowadziła wózek i zawiozła ją do sali chłopaka, zostawiając ich samych.
- Witaj, jak się czujesz? - zapytała.
- Jakoś... Ciągle męczy mnie to co powiedziałaś. Możemy o tym porozmawiać?- odpowiedział z zamyśloną miną.
- Myślisz, że jest o czym?
- Wydaje mi się, że to ważne... Chciałbym wiedzieć co tak naprawdę czujesz i dlaczego to dla mnie robisz.Co miało znaczyć to, co powiedziałaś - wyrzucił ze skrzywioną miną..
- Możemy porozmawiać o tym po operacji? - zapytała choć wiedziała, że jej to nie ominie.
- Hana proszę Cię, nie wywijaj się, znam Cię już długo. Widzę, że coś jest nie tak!
- Czuję coś do Ciebie, ale nie potrafię tego jeszcze nazwać... Nie robię tego tylko dla Ciebie, ale też dla siebie. Zależy mi bardzo na Tobie i chcę, żebyś nadal przy mnie był... - powiedziała prawie jednym tchem, potem złapała za kółka wózka i chciała odjechać..
- Poczekaj, gdzie już uciekasz... Wracaj tu!- podniósł lekko głos.
- Dobrze już, o coś jeszcze chcesz zapytać? - powiedziała od niechcenia.
- Nie, chciałbym chwilę z Tobą posiedzieć, nic więcej... - Złapał ją za rękę. Gdy to uczynił, drgnęły jej kąciki ust. Wciąż udawała obrażoną.
- Leżysz sama na sali, czy z kimś?
- Z taką świetną dziewczyną Alice, bardzo dużo z nią rozmawiam i przynajmniej czas nam szybko leci - odpowiedziała w końcu, w jakimś stopniu rozweselona.
- A jak się czujesz?
- Dobrze, a ty?
- W miarę.
W tym momencie przyszła pielęgniarka zabrać już Hanę na jej salę. Lecz Mike ją jeszcze zatrzymał, podniósł głowę i pocałował ją w usta. Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Z jednej strony była szalenie zaskoczona, a z drugiej cieszyła się, że to zrobił. Oddała mu buziaka i zniknęła za drzwiami. Przez całą drogę myślała o tym co się zdarzyło. Próbowała ocenić to, co się między nimi wydarzyło. Zastanawiała się, co z nimi będzie po tej operacji. A jeśli coś nie wyjdzie, będzie żałowała do końca życia, że nigdy nie pomyślała o Mike’u jak o mężczyźnie. O mężczyźnie, przy którym może być naprawdę szczęśliwa. Może to ten jedyny? Ten na całe życie. Miała już ochotę zawrócić pielęgniarkę i rzucić mu się w ramiona. Pragnęła wykrzyczeć, że go kocha, ale jednak coś ją powstrzymywało. Już nie była pewna, co ma robić i co tak na prawdę się dzieje. Wjechała na salę i od razu położyła się do szpitalnego, niewygodnego łóżka. Próbowała zasnąć, lecz nic z tego nie wychodziło. Na szczęście sąsiadka już spała. Po jakimś czasie i ja zmorzył sen...