piątek, 1 listopada 2013

V.

Minął tydzień od wyjazdu Mika. Hana i Max bardzo się do siebie zbliżyli przez ten czas, spędzając ze sobą praktycznie cały swój wolny czas.
W sobotni wieczór siedzieli u niej w domku, przytuleni na kanapie i oglądali filmy. Max – wysoki blondyn, pracujący w korporacji wspólnie z Haną. Mężczyzna dobrze wychowany, lubiący  podróże oraz poznawanie nowych smaków i kultur.
Mike przyjechał dzień wcześniej i chciał zrobić brunetce niespodziankę. Postanowił do niej wpaść. Pukał, lecz nikt nie otwierał. Nie czekając, wszedł do środka. W salonie ujrzał dziewczynę siedzącą na kanapie  i przytulającą się do Maxa. Para właśnie zaczynała się całować. Zdezorientowany i załamany chłopak wypuścił z rąk kwiaty, które dla niej przyniósł i wybiegł, trzaskając drzwiami. Gruchające gołąbeczki, przerwały pokaz czułości. Zdziwieni podeszli do okna. Nie zdążyli jednak  zauważyć kto ich odwiedził. Mike zdążył już bowiem odjechać z podjazdu. Jechał przed siebie, a jego oczy były pełne łez. W tamtym momencie uświadomił sobie, że traci cząstkę siebie...
Dumał nad tym, co ujrzał, a czego widzieć nie powinien. Toteż nie zauważył zakrętu i wjechał prosto w drzewo.
Jeden z przejeżdżających samochodów zatrzymał się, a właściciel zadzwonił od razu po pomoc. Nie minęło 10 minut, nim przyjechali. Funkcjonariusze pomagali, jak tylko mogli. Mężczyzna był w bardzo ciężkim stanie, od razu przewieźli go na OIOM.
Hana z chłopakiem wciąż zastanawiali się, kto mógł ich odwiedzić.
Kochanie na pewno się nie domyślasz, kto to był? zapytał ciekawy i chyba nieco zazdrosny Max.
Nie mam pojęcia. Może Mike? Chyba wczoraj wrócił, a był dziwny przed wyjazdem. Ale nie, to pewnie nie on. Czemu niby by wybiegał? dziewczyna naprawdę nie wiedziała co się dzieje.
Dobra, zostawmy to, oglądajmy dalej – dał jej buziaka i włączył dalej film.
Jednym słowem zostawili sytuacje w spokoju i zajęli się sobą. Był wieczór, więc Hana zrobiła kolację, którą konsumowali na werandzie. Nie dosłyszała dzwoniącego telefonu. Dzwonił jeden z funkcjonariuszy, gdyż znalazł numer w telefonie Mike'a zapisany, aby w razie potrzeby właśnie na niego telefonować. Mike przecież nie miał rodziców, podobnie jak dziewczyna. Gdy brunetka poszła do sypialni pościelić łóżko, spojrzała na komórkę i zauważyła, że ma nieodebrane połączenie. Oddzwoniła i właśnie wtedy dowiedziała się, co miało miejsce. Była w szoku, łzy napłynęły jej do oczu, ręce zaczęły drżeć. Nie wiedziała, co ma robić. Zawołała Max'a, który jeszcze nie wyszedł. Było późno i nie wiedziała, czy jest sens jechać. W końcu pomyślała "Głupia, jedź, a nie się zastanawiasz. Potrzebuje ciebie, jesteś jedyną bliską mu osobą." Opowiedziała wszystko towarzyszowi, a on natychmiast odwiózł ją do szpitala, w którym leżał jej najlepszy przyjaciel. Pobiegła szybko do informacji, by się dowiedzieć gdzie on leży.
Jest pani z rodziny? – zapytała pielęgniarka.
Nie, ale on nie ma nikogo bliskiego. Rodzice nie żyją, ma tylko mnie! Niech pani mi powie, gdzie go znajdę! – powiedziała zaniepokojona i bardzo roztrzęsiona dziewczyna.
Niestety jest w bardzo ciężkim stanie, a teraz trwa operacja. Nie mogę udzielić pani więcej informacji, przykro mi – odpowiedziała.
Może mi pani powiedzieć tylko, gdzie jest ta sala operacyjna, na której przebywa? – poprosiła jeszcze bardziej zmartwiona.
Niech pani idzie cały czas prosto, później skręci w lewo, wejdzie po schodach na drugie piętro i znowu na lewo – mówiła wskazując drogę.
Dobrze, dziękuję bardzo – od razu pobiegła na górę.
Mijały kolejne godziny i nic się nie działo, nikt nie wychodził. Nie miała się kogo zapytać o stan Mike. Dziewczyna siedziała i czekała zaniepokojona. Miała nadzieję, że przyjaciel jakoś się wykaraska.

1 komentarz:

  1. Biedny Mike...
    Szybko Hana polubiła się z Max'em. Co za dziewczyna :D
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń